9:00 - 17:00

Godziny Otwarcia

22 212-54-54

Kontakt

Facebook

LinkedIn

Blog

Quo vadis, Rado?

a

Wybuchające co rusz większe i mniejsze afery z udziałem spółek giełdowych – np. GetBacku, skłaniają przeciętnego gracza giełdowego do zadania tzw. pytania o asy, a mianowicie jaką rolę pełnią w tych spółkach rady nadzorcze. Czy one faktycznie, jakby wynikało z nazwy, „nadzorują”, czy tylko są fasadą, za którą nie kryją się żadne istotne prerogatywy?

 

Odpowiedź jest złożona. Jak twierdzi Marcin Rudzki, partner w naszej kancelarii zajmujący się działalnością spółek giełdowych: – faktyczne sprawowanie nadzoru w znacznej mierze zależy od statutu spółki i określonych w nim uprawnień oraz kompetencji RN. W większości spółek w radach zasiadają właściciele, prowadzący faktyczny nadzór nad działalnością zarządu i podejmowanymi decyzjami. W innych przypadkach niejednokrotnie Rada Nadzorcza jest notariuszem zarządu i bez większego zagłębiania się w szczegóły akceptuje jego wnioski. Wiele zależy też od struktury właścicielskiej spółki i charakteru prowadzonej działalności. Niejednokrotnie na posiedzenia rady trafiają tylko najważniejsze sprawy, a codziennością zajmuje się zarząd, co może wypaczać rzeczywisty obraz nadzorowanej spółki.

Osobną kategorię stanowią spółki Skarbu Państwa, w których tradycyjnie miejsca w RN są dodatkowym sposobem gratyfikacji rozmaitych ministerialnych urzędników. Może warto pomyśleć, jak takie praktyki zmieniać? Sprawdziłem kiedyś, jaką historię zawodową mają członkowie rad nadzorczych największych światowych koncertów paliwowych. Okazuje się, że są to byli prezesi komercyjnych banków, funduszy inwestycyjnych, ludzie z ogromnym, udokumentowanym doświadczeniem w zakresie inżynierii finansowej czy zarządzania biznesowego. Prywatnych koncernów nie stać na zatrudnianie figurantów bez jasno określonych kompetencji.

Myślę, że w tej materii u nas jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Jeśli chcemy, aby Rada Nadzorcza państwowego przedsiębiorstwa mogła skutecznie konkurować na rynku z firmami prywatnymi, w tym z potentatami klasy światowej, to muszą się znaleźć mechanizmy zatrudnienia w niej zawodowców, którzy stworzą trust mózgów będący merytorycznym wsparciem dla Zarządu. Tymczasem w Polsce wciąż pokutuje przeświadczenie, że Rada Nadzorcza to nic innego, jak tylko fajna synekura: nie trzeba się znać, wystarczy znać kogo trzeba. To tkwi głęboko w mentalności społecznej I ten wzorzec powielany jest od lat. A potem Polska ponosi straty gospodarcze nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Bo w konfrontacji z profesjonalną armią fachowców żadna amatorszczyzna nie ma szans.

Tam, gdzie do zdobycia są prawdziwe pieniądze, zawodnicy wagi ciężkiej nie przebierają w środkach, ani nie stosują taryfy ulgowej. To tak samo, jak w sporcie wyczynowym, jak na wojnie, w dyplomacji czy w wielu innych dziedzinach ludzkiej aktywności. Wygrywa ten, kto więcej potrafi, kto jest lepiej wytrenowany i ma lepsze informacje. Czemu ktoś sądzi, że w polskiej gospodarce raptem mogłoby być inaczej?

Autor: Wojciech Brochwicz