Rzeźba zdekomunizowana

Alina Szapocznikow, to jedna z najbardziej znanych współczesnych polskich rzeźbiarek. Ostatnio opinię publiczną zelektryzowała wieść, że rzeźba artystki zatytułowana „Przyjaźń” zostanie wystawiona na sprzedaż w prywatnym domu aukcyjnym. Przewidywana cena wynosi 900 tysięcy złotych, choć mówi się też o kilku milionach…
Niby wiadomość nie powinna wzbudzać emocji. Dzieła wielkich artystów mają swoją wartość. Jednak im więcej informacji, tym zdziwienie większe.
Rzeźba spiżowa została stworzona w czasach komunistycznych, bo wtedy tworzyła Artystka, na konkurs. I to był błąd. Przedmiotem konkursu miała być alegoria przyjaźni polsko-sowieckiej. Na usprawiedliwienie rzeźbiarki dodam, że konkursów poświęconych przyjaźni polsko-amerykańskiej wtedy nie organizowano. Rzeźba przedstawiała dwóch mężczyzn w przyjacielskim uścisku, dzierżących sztandar. Dzieło nie wygrało konkursu. Stanęło jednak w hallu Pałacu Kultury. I stało by tam do dziś, gdyby nie dyrektor PKiNu, znany z imienia i nazwiska, który w 1991 roku postanowił wymierzyć dawno (1971) zmarłej artystce historyczną sprawiedliwość.
Był to strzelisty akt dekomunizacji. Rzeźbę wywalono na bruk, łamiąc postaciom ręce i wytrącając sztandar (na którym, dodam, nie było żadnych znaków ni symboli). Na szczęście człowiek wynajęty do usunięcia dzieła zabrał je do domu i ustawił w swoim ogródku. Wykazał się większą wrażliwością, szacunkiem dla sztuki oraz obywatelską odwagą, niż wszyscy koneserzy i konserwatorzy na państwowych posadach razem wzięci.
Dziś ten dobry człowiek zdecydował się na sprzedaż rzeźby słynnej artystki i ma do tego pełne prawo.
Szkoda jednak, że w wyniku durnej decyzji sprzed lat my, obywatele, zostaliśmy pozbawieni prawa własności, które podobno w kapitalizmie jest święte. Szkoda, że dzieło wybitnej, znanej na całym świecie artystki, wywalono na bruk. Szkoda, że po raz kolejny straciliśmy coś cennego przez ideologiczny fanatyzm.
Autor: Wojciech Brochwicz
fot. Adrian Grycuk